wtorek, 8 września 2015

Mostar

Pierwszy raz od 2 tygodni odstawiliśmy motki na zasłużony odpoczynek, nie jechały nawet po bułki do spożywczaka. Śniadanie przygotowane przez Magdalenę na werandzie zjedliśmy dość wcześnie, potem poranny przegląd prasy w formie elektronicznej i lekko po południu wyszliśmy na spacer po mieście. Centrum Mostaru mocno zapchane turystami z całego świata. Fotki, pamiątki, kawka, lody. Standardy miejsc turystycznych. Na moście pojawiło się kilku śmiałków chcących oddać skok do wody. Tradycja oddawania skoków jest tak długa niczym stary jest most i sięga 1566r. Procedura wygląda tak, że kolega skoczka przechadza się wokół turystów zbierając pieniądze na to aby jego ziomek oddał skok. Jeśli nie zbierze odpowiedniej kwoty ze skoku nici. Nam udało się załapać na taki pokaz. Skok z 21 metrów wygląda bardzo efektownie. W drodze na obiad spoglądaliśmy na średniowieczne domki, muzułmańskie cmentarze z ciekawymi wąskimi nagrobkami (zmarły chowany jest na prawym boku w stronę Mekki). Nowe budynki poprzeplatane są z tymi, które nie zostały jeszcze odbudowane po wojnie. Zainspirowało nas to do odświeżenia historii konfliktu i po powrocie do domu przez kilka godzin drążyliśmy temat w internecie. Trwająca 3,5 roku wojna na tych terenach była największym konfliktem zbrojnym w Europie po II wojnie światowej, zginęło tu na tle etnicznym 90 000 - 200 000 ludzi. Bośnia nie jest niepodległym krajem, ale luźną, wieloreligijną formacją, którą dowodzi prezydium Chorwacji, Serbii i Bośnii, dlatego sytuacja tutaj wbrew pozorom nie jest jasna i w każdej chwili może się zmienić. Spakowani, pożegnani z przemiłą Magdaleną kładziemy się spać. Jeszcze po pokoju kręci się kot szukający rąk do smyrania. Jutro chcemy zaatakować Madziarów, więc zapowiada się długi przelot. Następna stacja... Balaton.

Dystans: 0km











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz