sobota, 12 września 2015

Gdyby kózka nie skakała..

Wieczorne pływanie w słowackich basenach pomogło rozciągnąć obolałe mięśnie. Po śniadaniu na stacji paliw, ruszyliśmy betonową drogą w stronę Martina, dookoła zachmurzone góry zwiastowały opady, ale było sucho. Miasto zakorkowane przez budowę stoi w każdym kierunku, ale nawigacja wyprowadziła nas skutecznie w stronę Polski. Z obleganej krajówki puściliśmy się przez góry wąskimi dróżkami, wyjeżdżając przed Zwardoniem. Postój na foto i przybicie 'piąteczek', że wyjazd przez Europę szczęśliwie dobiega końca. Znów jesteśmy w kraju, uśmiech nie schodził z ust. Pod Wisłą spotkaliśmy się z Agą, Kasią, Grzesiem i Jarkiem. Przemiło zobaczyć znajome buzie po tylu dniach podróży. Chata Bystre już czekała na nas, zajechaliśmy zostawić mandżur, przywitać się z Właścicielem i udaliśmy się do Ustronia napełnić brzuchy. Równica przywitała nad deszczem, zamiast na tarasie podziwiając widoki ugościliśmy się w środku. Tak się złożyło, że dojechali do nas Piotrek z Damianem i byliśmy niemal w komplecie. Powrót krętą, śliską jak brzuch ryby drogą nie zwiastował nic dobrego. Przed pierwszym winklem hamowanie tylnym kołem wprowadziło Trampka Agaty w poślizg stawiając go bokiem, łata suchego dała przyczepność i gwałtowne zatrzymanie katapultowało ją głową na asfalt, motocykl poszurał 100m w dół. 4500km i żadnego upadku, a będąc u siebie niewielki deszcz był przyczyną ślizgnięcia dorsza, cóż zdarza się. Woleliśmy nie ryzykować, telefon na pogotowie i po chwili zjawiła się eRka 4x4. Agata w kołnierz, na nosze, welflon w łapę i do szpitala w Cieszynie. Leżenie 3godziny w kolejce na badania i patrzenie w sufit doprowadzało do furii. Czarnoskóry dr Mahomed z uśmiechem na ustach wysłał na usg jamy brzusznej, rtg klatki i tomografię głowy. Na szczęście poza niewielkim wstrząsem mózgu, utratą przytomności i potłuczeniami nic się nie stało. Szczegółowe badania w nowym szpitalu na nowoczesnych urządzeniach były lepsze niż leczenie w albańskiej instytucji na przedmieściach, jeśli miało się to stać to lepiej tu i teraz. Trampek został w Ustroniu na noc, a Agata po 4h wróciła autem z Siwuniem i Karolą z porcją dokumentów do chaty Bystre. Przy whisky omawialiśmy wrażenia z dzisiejszego dnia. Ogień w kominku, zapach drewna, troska i dobre słowo znajomych, to najlepsze jak ten dzień mógł się zakończyć mimo niemiłych przygód i strachu jakiego się nabawiliśmy.

Dystans: 120km (Turcanskie Teplice - Istebna)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz