Wyjechaliśmy nie o 8 a po 9.. Wiadomo ciężko się zwlec z łóżka na urlopie. Planowane 600km jakoś mało realne do zrobienia.. Unoszące się mgły nad beskidzkimi wzgórzami w blasku słońca napawały optymizmem, zapowiadal się piękny dzień. Wyjechaliśmy z Przybędzy, jeszcze ostatnie tankowanie w Polsce, bo w sumie nie wiemy ile kosztuje paliwo na Słowacji. Po przekroczeniu granicy okazało się ze 1.32 euro, dobra decyzja o zalaniu u nas. Jechało się średnio, Słowacja jest w sporym remoncie. Dużo wahadeł, korków, frezowania i łatania dróg. Na szczęście liczne zakręty górskimi dolinami, widoki na Wielką Fatre i Nizne Tatry rekompensowały niedogodności. Przełęcz Donovaly reklamujące się jako "Home of Quattro" zrobiła mega wrażenie, ilość nowych hoteli, szkółki paralotniarskie a do tego Audi S5 zamknięte w gablocie.. miejscówka niczym Aspen. Po przekroczeniu granicy z Węgrami nadrobiliśmy stracony w korkach czas. Proste drogi, dobra nawierzchnia, częste dwupasmówki pozwalały wyprzedzić stare skody wiozace trampoliny, arbuzy czy złom. Czerwień zachodzącego słońca oświetlała asfalt, a zapach dojrzałych słoneczników wypełniał nozdrza. Zakręty szły gładko i dawały maksimum przyjemności. Dla takich chwil chce się żyć. O zmroku dotarliśmy na kemping. Pierwszy raz rozkładaliśmy nowy namiot Fjord Nansen Sierra III, większy brat znanego, używanego przez lata i lubianego przez motocyklistów Lima II. Rozłożony w 5 min, jest świetny, a w przedsionkach trzymamy cały nasz mandżur. Super zakup. Obok nas węgierska młodzież puszcza cygańskie hity i robi mini dyskotekę pokazując kroki niczym z walk karate. Jest też rodzina spod Olkusza, Polacy jak zwykle wszędzie dotrą :-) po 22 nastała cisza, dzieciaki zdyscyplinowane trzymają się ciszy nocnej. Dobrze bo dzień męczący i powieki same opadają. Plan na jutro - kemping w Belgradzie, jakieś 350km stąd. Niestety kolejne pole jest za 800km, a tyle nie zrobimy. Spanie na stacji przy autostradzie trochę nam się nie widzi zwłaszcza po ostatnich akcjach na granicy Serbsko-Macedonskiej. Nie będziemy kusić losu, który póki co nam sprzyja.
Dystans: 380km (Przybędza-Cegled)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz