poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Europejski Meksyk

Zebraliśmy tyłki w troki i już o 7.30 byliśmy na nogach. Szybkie pakowanie niestety powodowało strugi potu płynące po czołach. Zakładanie spodni i kurtek zostawiamy jak zawsze na ostatnią chwilę, a i tak wyjeżdżając z noclegu jesteśmy mokrzy jak spod prysznica. O 10.00 opuściliśmy Ochryd, na stacji termometr wskazywał 34'C (Sic!). Zaczęła się kreta droga wzdłuż wybrzeża. Zakręty połykaliśmy gładko z wielką przyjemnością dojeżdżają do Albanii. Odrazu zaskoczył nas nieład i totalny brak przestrzegania przepisów. Nie bez powodu kraj określany jest Meksykiem Europy. Wszędzie zapach zakiśniętych śmieci, padliny, na drogach chaos, dziury, kurz i palące słońce. Gdzie wzrokiem sięgnąć rozpadające się Mercedesy - królowie szosy, 123, 124 i te nowsze. Do tego przepiękne dziewicze krajobrazy, niezagospodarowane góry które wyglądają niczym w dalekiej Azji. Wjeżdżając do Korczy w poszukiwaniu bankomatu znaleźliśmy się pośród setek ludzi robiących zakupy na targu. Wchodzili pod koła, zajeżdżali drogę rowerami, autami, a na wszystko patrzyła policja machając leniwie dyndającym lizakiem. Kilka razy na trasie wjeżdżaliśmy i zjeżdżaliśmy z gór, widoki nieziemskie, nawierzchnia tez, czasem wręcz księżycowa. Trampki dawały rade, nie wyobrażamy sobie innego środka transportu niż motocykl enduro. Spotkaliśmy trójkę Holendrów jadących na turystycznych motocyklach Bmw i Hondzie Cbf600, szacunek musiało ich nieźle wytrząść. Chłopaki z uśmiechem opowiadali o trasie przez Bośnię i Czarnogórę, robią podobny trip, a mieli na oko 50, 60 i 65 lat. To znaczy, że wiele wyjazdów jeszcze przed nami. Jako że w Albanii pasma górskie ułożone są z północy na południe, tak też wygląda układ dróg. Pojechaliśmy więc kawałek przez Grecję skracając drogę do Sarandy, atakując Albanię od południa. Grecja dała nam super szeroką drogę pełną zakrętów, gdzie mogliśmy je zbierać nie schodząc poniżej "stówy" z licznika. Wjeżdżając znów na Albańskie serpentyny poczuliśmy zbliżające się morze, wilgoć w powietrzu nie pozwalała się dotlenić. Cieszyliśmy się że wreszcie zobaczymy Adriatyk, niestety na kemping w Ksamil dojechaliśmy po zachodzie i zanim się rozpakowaliśmy nastała noc, a morze stało się czarną plamą. Jutro cały będziemy jechać wzdłuż wybrzeża. Każdy kogo spotkaliśmy poleca tą widokową trasę na motocykl. Nie możemy się doczekać. Jeszcze jedno, śpimy na super kempingu, polecamy go odwiedzającym Albanię. Właściciele na dzień dobry serwują zimną Frappe, są przemili, troskliwi, mówią trochę po polsku, przez co na 5 rozbitych tu namiotów, 3 są z Polski. No i cena - 5€ za osobę. Zdecydowanie warto.

Dystans: 290km (Ochryd-Ksamil)


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz